„Przypominam o oddaniu telefonów. Oraz zegarków” - komunikatu tej treści tegoroczni maturzyści pewnie jeszcze nie usłyszą. Ale za rok lub dwa...
UWAGA: Wyciekły arkusze maturalne 2016, do pobrania są matura 2016 odpowiedzi
Ubiegły poniedziałek, pierwszy dzień egzaminu gimnazjalnego w jednej z łódzkich szkół. Członkini komisji nadzorującej testy w Gimnazjum nr 34 zostaje zagadnięta przez jednego z uczniów. - Wie pani, mój zegarek ma dużo funkcji, nie jestem pewien, czy mogę go mieć... - melduje, tuż przed rozdaniem arkuszy, nastolatek. A nauczycielka, po krótkiej konsultacji z innymi, postanawia „na wszelki wypadek” przechować urządzenie do końca testu. Posiadacz zegarka sprzed tygodnia wykazał się przebłyskiem uczciwości, ale czy każdy „uczeń gadżeciarz” postąpiłby tak samo?
Tymczasem od kilku miesięcy jednym z hitów w sklepach elektronicznych (w marketach i w tych internetowych) są smartwatche, czyli urządzenia, które nosi się jak zegarek, ale mają część funkcji znanych z nowczesnych telefonów komórkowych, czyli smarfonów. Najpierw smartwatchami zachwycili się sportowcy, w tym amatorzy: biegacz nie musi już sięgać po włożoną w spodenki komórkę, aby sprawdzić pokonany dystans, albo kto do niego napisał sms-a i na facebooku. Jednak właśnie możliwość odbierania wiadomości tekstowych sprawiła, że smartwatchami zainteresowali się nieuczciwi uczniowie...
Przeczytaj także: Trenuje, bada i płaci. Smartwatch Apple już kusi - Na maturze pisemnej z języka polskiego w 2014 roku w naszym regionie mieliśmy przypadek unieważnienia egzaminu absolwentowi ze sprawą „ulepszonego” zegarka. Komisja zwróciła uwagę, że zdający coś za często na niego spogląda... - opowiada Danuta Zakrzewska, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi. Jej zdaniem, ten przykład to dowód na podążanie egzaminatorów za technologiami, które mogą służyć niesamodzielności na państwowych sprawdzianach. A zasady są jasne: na egzaminach nie można posiadać żadnych urządzeń posiadających łączność telekomunikacyjną.
Smartwatche bez wątpienia do nich należą. Smartwatch smartwatchowi nierówny. Sprzedawca w markecie elektronicznym w łódzkiej Manufakturze podpowiada, że nie warto inwestować w oferowany w internecie sprzęt do 100 zł, bo to „opaska” z ekranikiem, która co najwyżej pokaże na nim, ile przebiegliśmy - a na maturze raczej jest to funkcja zbędna. Jednak już za około 300 zł można znaleźć model bardziej funkcjonalny.